V maraton dookoła miedwia
-
DST
57.27km
-
Teren
15.00km
-
Czas
01:45
-
VAVG
32.73km/h
-
VMAX
54.53km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Sikorski chickadee
-
Aktywność Jazda na rowerze
A więc tak, już dzień wcześniej prześladował mnie PECH. Jadąc po nr startowy wypierdzieliłem się o gokarta na miedwiu :/ kolo zajechał mi drogę i przeleciałem przez kiere. Nr startowy to oczywiście 21 tzn. numer Armstronga na TDF 2010.
W dzień startu rozgrzewając się przed startem, o mały włos a wpadłbym pod samochód który... zajechał mi droge:/
No i wreszcie START. Tempo od samego początku bardzo duże, ponieżej 40km/h nie schodziło, aż do koszewa ciągneli naszą grupę kolesie z jakiegoś klubu, bodajże z " zorza dobrzany". Aż do pierwszego podjazdu po płytach jumbo było fajnie, ale na zakręcie w prawo zaliczyłem dzwona w kolanem w płytę betonową, i w zasadzie to ciesze się że wogule się podniosłem z gleby... grupy juz nie dogoniłem, w rezultacie straty do najleprzego miałem jakieś 5-6min biorąc pod uwagę że 2 min leżałem na ziemi i potem sam pod wiatr aż do mety goniłem grupkę moją.
w loteri nagród nic nie wylosowałem, a wszystko po to żeby była "ciągłość" mojego PECHA :/
Ps. grupa M2 to największe cioty jakie się poruszają na drogach:/ w naszej grupie nikt nie chciał dawać zmiany, każdy tylko się oglądał za siebie i czekał aż ktoś wyjdzie:/
komentarze